Fot.PL

Red: Dlaczego decyduje się Pan - lekarz specjalista neurolog i dyrektor szpitala - na start w wyborach do Senatu? Wojciech Konieczny: Na pewno spotkał się Pan z opinią, że lekarze najbardziej są potrzebni w szpitalach.
W szpitalach i poradniach... Tak, na pewno cierpimy na ogromny niedobór kadr w ochronie zdrowia, zarówno lekarzy, jak i pielęgniarek oraz innego personelu. Jednak ostatnie dekady, przynajmniej od 1999 roku, kiedy wprowadzono nieszczęsną dla systemu reformę, nauczyły nas, że bez silnego głosu praktyków, ludzi znających problemy i na bieżąco zmagających się z wszystkimi wadami organizacyjnymi, nie uda się przeprowadzić zmian, które są niezbędne. Gdyby było inaczej nie musielibyśmy się spierać o tak podstawowe sprawy jak wycena świadczeń medycznych, wzrost nakładów na ochronę zdrowia czy niedobór lekarstw. Ze swej strony mogę zapewnić, że w przypadku wyboru na senatora nie stanę się zawodowym parlamentarzystą, nie mam zamiaru pobierać pensji senatorskiej. Jeśli zostanę senatorem, dalej będę pracował zawodowo jako lekarz i dyrektor szpitala, żeby mieć realny kontakt ze służbą zdrowia. W Senacie będę zabiegał o takie zmiany w systemie prawnym, które odczuje każdy pacjent. Są sposoby, by ulżyć doli pacjentów, stykających się z obecnym systemem. Wiem jak to zrobić. Wiem też, że trzeba teraz wielkiej determinacji w dążeniu do tego celu, że może nie być łatwo. Jednak potrzebne są szybkie i radykalne zmiany - dziś z takimi borykam się na co dzień. Uważam, że polski pacjent już nie może dłużej czekać w niekończącej się kolejce chorego systemu zdrowia.

Red: Co w takim razie zmieniłby Pan w pierwszej kolejności?
WK: Należy natychmiast zlikwidować limity w szpitalach i poradniach specjalistycznych. To niepojęte, że przy takich niedoborach kadrowych, wielomiesięcznych kolejkach do specjalistów i zabiegów, stosujemy jeszcze limity… Jeśli są chętni lekarze, mamy sprzęt i infrastrukturę, to trzeba to wykorzystać! W tej chwili istnieją oddziały i poradnie, które nie mogą wykonać kontraktu z powodu braku personelu. Jeśli mamy jeszcze miejsca, gdzie są rezerwy, gdzie są lekarze chcący więcej operować i mają jeszcze na to siłę - dajmy im możliwość pracy.

Red: Jest Pan również radnym Sejmiku Województwa Śląskiego. Jak Pan się zapatruje na kwestię powstania województwa częstochowskiego?
WK: Jak chyba wszyscy Częstochowianie nie mogę się pogodzić z zniknięciem z mapy Polski naszego województwa. Właśnie w ochronie zdrowia odczuwamy to najboleśniej. Zamiast rozbudowywać ofertę szpitali i poradni, widzimy coraz większe trudności w utrzymaniu tego, co jest. Nasi mieszkańcy nie mogą z każdym bardziej skomplikowanym schorzeniem jeździć na Śląsk! To medycyna ma przyjść do pacjenta, a nie pacjent ma jeździć kilkadziesiąt kilometrów po pomoc. W Sejmiku widać wyraźnie, że tzw. centrum województwa ma znacznie większe możliwości, jest przedmiotem zainteresowania radnych. To nawet nie dziwi, dbają o swój region, w większości stamtąd pochodzą. Obiecywano już odtworzenie Województwa Częstochowskiego... Cóż, na razie niewiele udało się zdziałać. Dla mnie sprawa jest prosta - trzeba zrobić wszystko, aby przywrócić nasze województwo.

Red: Co by Pan zmienił w debacie publicznej?
WK: Wszystko. Debata publiczna w Polsce obecnie właściwie nie istnieje. Są prezentowane stanowiska, są prowadzone bezkompromisowe ataki i kontrataki. Debata jest oparta na kłamstwach i manipulacji. Czujemy się jak na wojnie, co gorsza – domowej wojnie. Zamiast konkurujących ze sobą stronnictw mamy wrogie obozy. O ile pozostawałoby to jedynie w sferze polityki, moglibyśmy to jeszcze zaakceptować. Ale mamy już za silne, emocjonalne, a nie racjonalne podziały. Trzeba wygasić złe emocje, zacząć ze sobą rozmawiać, spierać na prawdziwe argumenty. Widzę tutaj wielką rolę mediów. Wiadomo, że często łatwiej sprzedać emocjonalną kłótnię niż merytoryczną dyskusję, ale pogoń za coraz większymi emocjami do niczego dobrego nie prowadzi.

Red: Ostatnie pytanie. Dlaczego zespół Metallica jest Pana ulubionym?
WK: To temat na osobny, długi wywiad… Rzeczywiście, jestem fanem tego zespołu od połowy lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku. Cenię ich przede wszystkim za autentyczność, energię, kunszt muzyczny, to oczywiste. Ale dla mnie równie ważne jest, że potrafią tworzyć i utrzymywać coś, co nazywają ,,Metallica family”. Nie są zblazowanymi milionerami, choć zarobili bardzo dużo pieniędzy. Od początku trzymają najwyższy poziom. Chcą dalej grać, szanują swoich fanów, pokazują nam to na każdym koncercie. To naprawdę świetny zespół, cieszę się, że ktoś kiedyś namówił mnie do zapoznania się z ich twórczością.

Red: Dziękujemy za rozmowę.

Źródło: własne