fot. PL
Już za kilkanaście dni odbędą się wybory samorządowe. W Częstochowie o fotel prezydenta walczy sześć osób. 287 kandydatów i kandydatek ubiega się o 28 miejsc w Radzie Miasta. Jacek Kasprzyk, były poseł na Sejm kilku kadencji, zakłada zwycięstwo Krzysztofa Matyjaszczyka. W Radzie Miasta chętnie widziałby natomiast Tomasza Blukacza, szefa Rady Powiatowej OPZZ. - Wsłuchując się w głos społeczeństwa, odnoszę wrażenie, że mieszkańcy Częstochowy już wiedzą na kogo głosować. Uważam, że wybory prezydenckie są raczej rozstrzygnięte i przez kolejną kadencję rządził będzie Krzysztof Matyjaszczyk - twierdzi Jacek Kasprzyk. - Jest kilka rzeczy, które za nim przemawiają. Pozytywnie odbija się na tle poprzedników i nie zdążył się jeszcze znudzić społeczeństwu. Ludzie głosują oczami i widzą, co dzieje się w Częstochowie i jak zmienia się miasto. W ciągu ostatnich lat nikt przecież nie powiedział, że Krzysztof Matyjaszczyk zrobił coś źle, czy też nie tak wydawał pieniądze z budżetu miasta. Odnoszę wrażenie, że spośród pozostałych kandydatów nikt nie przedstawił alternatywy. Jedni startują po to, żeby podkreślić swoją przynależność partyjną, inni, żeby zostać radnymi.
Częstochowianie będą też wybierać skład Rady Miasta na najbliższą kadencję. Do obsadzenia jest 28 miejsc. Na jedno przypada 10 osób. - Ludzie powinni podejść do wyborów samorządowych z dużą wnikliwością i z przekonaniem, że głosując na danego kandydata do Rady Miasta, podejmują świadomą decyzję - twierdzi Kasprzyk. - Obecna kampania tego nie ułatwia, ponieważ mamy tutaj do czynienia bardziej z promocją głów, a nie ich zawartości. Chciałbym, żeby wyborcy nie głosowali wyłącznie na jedynki na listach, ale zwrócili uwagę na osoby na dalszych pozycjach. Wśród nich są tacy, którzy wykazują się społeczną wrażliwością i rozsądkiem.
Zdaniem Jacka Kasprzyka, jedną z nich jest Tomasz Blukacz, przewodniczący Rady Powiatowej OPZZ w Częstochowie, który startuje z listy SLD w okręgu IV (Raków, Ostatni Grosz, Wrzosowiak). - To bardzo dobrze, że młoda osoba została wybrana na lidera związkowców w regionie. To pokazuje, że Tomek Blukacz już się cieszy poparciem społecznym – twierdzi Kasprzyk i dodaje: - Miasto to duży pracodawca, gdzie pojawią się również konflikty, jak choćby ten związany z opieką społeczną. Myślę, że gdyby właśnie lider związkowców został radnym, spory na linii pracodawca-pracownik, byłyby rozwiązywane w sposób bardziej skuteczny.
Źródło: własne |